Cześć!
Dziś na tapecie styl loftowy, który już dawno skradł moje serce. Jego surowość i minimalizm przypomina mi, że urządzanie wnętrz może być proste, pozbawione zbędnych przedmiotów a mój nawyk gromadzenia wszystkiego niczym chomik mógłby wreszcie zostać zastąpiony taką prostotą. Eh tak naprawdę myśląc w kategoriach: „czy naprawdę mogłabym mieszkać w takim wnętrzu?” odpowiedź brzmiałaby pewnie „nie”. Dlaczego? Ponieważ z natury lubię miejsca przytulne i raczej zamknięte, takie, w których można w kąciku ukryć się na kanapie no a przecież styl industrialny z pewnością taki nie jest. A więc jaki jest?
Trochę historii
Kiedy w połowie ubiegłego stulecia Stany Zjednoczone ogarnął czas kryzysu, na rynku nieruchomości (przede wszystkim w Nowym Jorku, Los Angeles) pojawiła się cała masa opuszczonych, zwłaszcza post fabrycznych powierzchni, które szybko stały się mekką artystów wszelakiego rodzaju. Częściowo legalnie a częściowo bezprawnie zasiedlali zapomniane nieco wnętrza i tworzyli w nich kultowe miejsca spotkań amerykańskiej bohemy lat 60′ i 70′ XX wieku jak np. nowojorskie atelier Andy Warhola. Wnętrza te budziły poczucie wolności, kreatywności oraz pozwalały na artystyczne wyżycie się zarówno zasiedlających je artystów jak i architektów wnętrz.
W Polsce ponoć pierwsze lofty powstały w latach 90′, co do Słowenii niestety nie mam takich informacji.

Cechy charakterystyczne
- duże, przestronne wnętrza, zazwyczaj opustoszałe fabryki, zakłady, magazyny
- często kojarzone ze strychem, od którego różni je to, że pomimo otwartości przestrzeni, zazwyczaj istnieje tam przynajmniej minimalny podział na poszczególne pomieszczenia np. przedzielenie ścianką
- wysokie stropy, dające możliwość dobudowania antresoli
- styl przenoszący do wnętrz urbanistyczne rozwiązania (widoczne i wszechobecne kable, rury)




Materiały
- najlepiej te, które we wnętrzu znajdowały się w oryginale: odkryte cegły, beton, kamień
- meble drewniane (palety), skórzane, metalowe, stalowe
- elementy szklane, miedziane





Kolory
- monochromatyczne: brąz, czerń (np. przy użyciu farby tablicowej), biel (również ta przybrudzona), miedź. szarości
- przełamane mocnymi akcentami: żółci, zieleni, czerwieni


Styl loftowy zwany też przemysłowym to przede wszystkim umiarkowanie i prostota. Chcąc osiągnąć podobny efekt (czy to w prawdziwych loftach czy też w tzw. soft loftach – mieszkaniach stylizowanych na industrialne aranżacje) musimy trzymać się z daleka od przesady. Główne źródło światła niech stanowią tu same (zazwyczaj ogromne) okna, bez zbędnych dekoracji. Kiedy zapada zmrok przydadzą się stylowe lampy (np. miedziane), reflektory, żarówki wiszące na kolorowych kablach, niczym wyjęte z zakładu produkcyjnego, za meble najlepiej posłużą nam te z duszą, z historią (być może z targu staroci, nieco odrestaurowane?). Jako dodatki wspaniale sprawdzą się stare ryciny, fotografie, globusy, książki, naczynia w stonowanych kolorach, jednobarwne, wszystko niczym nadgryzione zębem czasu.


Więcej inspiracji przynosi nam oczywiście Pinterest:
A czy Wy odnaleźlibyście się w takiej przestrzeni?
Pozdrawiam!
Chyba raczej nie. O ile strasznie mi się ten styl podoba, ale jednak wolę wersję dużo bardziej soft 🙂 Tak jak ty, wolę, gdy otoczenie jest przytulne i zapraszające do odpoczynku 🙂 Pozdrawiam, Marta
Ale zawsze milo popatrzec! 🙂 pozdrawiam.